"Watykan ukrywa proroctwo końca świata?"

"Watykan ukrywa proroctwo końca świata?
Ile tajemnic Matka Boska przekazała 90 lat temu trójce dzieci w Fatimie? Watykan twardo utrzymuje, że jedynie trzy. Te poznał już świat. Ale czy na pewno? Niezależni badacze twierdzą, że odkryli dowody na istnienie czwartej tajemnicy, którą kościół wciąż ukrywa przed wiernymi - informuje dziennik.pl
Antonio Socci, włoski dziennikarz i autor książki "Czwarta tajemnica fatimska", twierdzi, że jeszcze kilka lat temu wierzył w zapewnienia Jana Pawła II, że tajemnice fatimskie kończą się na trzech proroctwach: wielkiej wojny światowej, przejścia Rosji na katolicyzm i proroctwie zamachu na jego życie. Jednak teraz dziennikarz twierdzi, że papież Polak ukrył część prawdy.

Skąd takie przypuszczenia? Dziennikarz mówi, że doprowadziły go do nich wieloletnie badania. Jakie? Tego już nie chce wyznać. Zgadza się z nim inny publicysta i watykański obserwator - Marco Tosatti. Według niego, Watykan coś ukrywa, by nie niepokoić milionów katolików na całym świecie."

Mam pytanie czy jak na co dzień zdajecie sobie sprawę z końca świata ? Czy jesteśmy gotowi, jak "roztropna panna" czy może zapominamy o ciągłym czuwaniu ?

Hm..szczerze sie przyznam że nie myślę o tym wciąż, zapominam o tym. Wydaje mi się, że społeczeństwo ogólem nie jest na to przygotowane... Nie ejstesmy tacy jacy powinniśmy... Ja sama nie myślę otym często i tak naprawdę nie jestem do tego w pełni gotowa.

mnie sie wydaje że jednak takiej rzeczy by nie ukrywali. gdyby ujawnili że niedługo nastąpi koniec to ludzie masowo zaczęli sie nawracać.

na codzień mało ludzi myśli o końcu, jest wiele innych spraw, które nam po głowie chodzą i nie chcemy sobie zawracać kolejnymi.

ja tez często zapominam o tym :p

ale to ze koniec świata nastąpi to żadna nowosć, wszyscy o tym wiedzą. Very Happy

Niewiem co miało by zaniepokoić masę katolików na całłym świecie - może to że w czasach ostatecznych jak mówi Jezus, nie będziemy mieli łątwo? Będziemy ciagnięci po sądach oskarżani i prześladowani. Tak a propo's - czy już teraz nie jest łatwo wierzyć w Jezusa? Moim zdaniem nie jest to prosta sprawa i spotykam się z wieloma trudnościami, choć może jeszcze nie prześladowaniami.

"nie znacie dnia ani godziny" - to najpewniejsze źródło wiedzy, z pewnościa pewniejsze od jakiegoś watykanisty, który nie mówi nic jasnego tak naprawdę. Skoro Jezus powiedział, żebysmy się strzegli bo koniec świata przyjdzie jak złodziej, o godzinie której się nie spodziewamy - to ja Mu wierzę.

i basta Smile

mnie sie wydaje że jednak takiej rzeczy by nie ukrywali. gdyby ujawnili że niedługo nastąpi koniec to ludzie masowo zaczęli sie nawracać

Naprawdę nie wydaje mi się, żeby to była dobra droga do nawracania ludzi. Istniały sekty, które zapowiadały koniec świata, a kiedy ten nie nadszedł, popełniły masowe samobójstwo (w USA), z drugiej strony istnieją cały czas sekty, które rzeczony koniec świata cały czas przesuwają ze względu na to, że jak na złość on ciągle nie nadchodzi Wink

. Nawet gdyby Watykan faktycznie posiadał taką wiedzę (co jakby nie patrzeć jest mocno wątpliwe w świetle Biblii) to przez ogłoszenie tego całemu światu zasłużyłby najprawdopodobniej tylko na miano ciemnogrodu i ludzie niespecjalnie by się tym przejęli.

"Nie znacie dnia ani godziny, kiedy Syn Boży przyjdzie.."
Zgadzam się z Angeldem i szczerze wątpie by watykan miał jakiekolwiek informacje na temat końca świata. Kto wie co tam Maryja przekazała pastuszkom, ja wiem,zę Bóg daje nam szanse i wciąż czeka na nasz dobrowolny powrót do Niego, a ludzie lubią siać panike
A co do tego czy jestem gotowa, wydaje mi się ze nie. Czesto zapominam, że nie znam dnia ani godziny i wciąż myśle ,ze mam dużo czasu a przecież nie wiem ile go jeszcze mam.

Przemonson napisał:

"nie znacie dnia ani godziny" - to najpewniejsze źródło wiedzy, [...]

Dokładnie tak! Skoro jest powiedziane, że nie będziemy wiedzieć, to Bóg własnego słowa dotrzyma. I będzie niespodzianka. Można powiedzieć, że im głośniej mówią o końcu świata, tym mniejsze szanse że on akurat nastąpi :D

Zgadzam się z Angeldem, że z tym powszechnym nawróceniem nie byłoby tak różowo. wystarczy spojrzeć, na pierwsze wieki chrześcijaństwa, gdy panowało wśród chrześcijan (również wśród Apostołów) powszechne przekonanie, że paruzja nastąpi w dość szybkim czasie. I choć Ojcowie Kościoła wzywali do czujności i wiary, to jak grzyby na deszczu rodziły się różne herezje.

lasek napisał:

informuje dziennik.pl

No coments Confused

Czy jestem przygotowana?
Obawiam się, że nigdy nie bedę potrafiła dać pozytywnej odpowiedzi Confused

. Oby

.
Niemniej tęskno mi do końca.
Z jednej strony pragnę wołać Maranatha, z drugiej tylu ludzi nie doznało jeszcze łaski poznania Chrystusa...
Trzeba się dużo modlić byśmy zdążyli się nawrócić.

Teorię o ukrywaniu przez Kościół informacji dotyczących końca świata, uważam za bzdurę!...

Mam pytanie czy jak na co dzień zdajecie sobie sprawę z końca świata ? Czy jesteśmy gotowi, jak "roztropna panna" czy może zapominamy o ciągłym czuwaniu ?

Nie!... Nie czuję się przygotowany!... Embarassed

Natomiast i tak, tym wydarzeniem, na które powinienem być gotowy, to raczej przypuszczam, będzie moja śmierć, czyli taki "osobisty konieć świata", a nie ten "totalny",... biblijny!

Lady Makbet napisał:

Niemniej tęskno mi do końca.

A mi wręcz odwrotnie!... Smile

Wieczność nikogo nie ominie!... A póki co, na tym świecie też czeka jeszcze parę fajnych rzeczy, jakie Bóg dla nas przygotował Wink

Sceptyku, ja po prostu wychodzę z założenia, że tam będzie fajniej Wink

.

Ja sie nie zastanawiam na koncem swiata bo jak juz sie za to zabieram to nasuwaja mi sie takie glupie pytania typu Co bedzie po wiecznosci, albo co bym robil gdybym nie byl na ziemi...

pytania fajne i nie głupie, tylko nie są konieczne Ci do życia. Nawet jak odpowiesz sobie na pytanie co byś robił gdybyś nie był na ziemi to nic by to nie zmieniło w twoim życiu tu i teraz. A wieczność trwa wiecznie Bartuś Razz

więc nie trzeba się martwić co będzie po niej Wink

dzieki

ale i tak to wszystko jest za trudne na moja mala glowke Razz

Jurodiwa napisał:

Sceptyku, ja po prostu wychodzę z założenia, że tam będzie fajniej

...i niwątpliwie masz rację! Smile

...co nie zmienia mioch podejrzeń, że gdybyś (tak dosłownie) tonęła, to się brzytwy nawet złapiesz, żeby ten czas dostąpienia tego "fajniej" jeszcze trosckę odsunąć Wink